nie-techniczny Product Manager

No dobra, przyszedł w końcu ten moment, w którym (cytując mistrza☺) może i nie „muszem”, ale „chcem”. Natchniona majówkowym wypadem do ziemi, w której, gdzie się nie obrócisz, oczy twoje napawa widok starożytnych ruin, gdzie nie stąpniesz myślisz o tych, którzy tysiące lat temu tworzyli podwaliny europejskiej i światowej nauki, kultury i sztuki. Przytłoczona ilością pytań na temat moich studiów technicznych, ogarnięta chęcią zadania kłamu stereotypowemu myśleniu, krzyczę:

Product Manager w IT nie musi koniecznie mieć technicznego wykształcenia!

I mówię to ja, filolog klasyczny, kierunek: cywilizacje śródziemnomorskie, specjalizacja: starożytna Grecja i Rzym. Mówię to ja – Product Manager w IT.

Od ponad siedmiu lat pracuję w IT udowadniając, że branża ta potrzebuje nie tylko inżynierów, nie tylko UX designerów i architektów, ale też takich ludzi jak ja, którzy w skali od 1 do 10 wiedzę techniczną mają na poziomie… no może 3. Za to mają wiele innych zdolności i wiedzę biznesową, której tym technicznym często brakuje.

Początki na stanowisku analityka biznesowego

Kiedy zaczynałam pracę w Sabre jako analityk biznesowy nie miałam pojęcia, czym będę się zajmować i co będę robić. Z jednej strony cieszyłam się, że będę miała okazję poznać ‘od podszewki’ proces budowania systemów rezerwacyjnych (których byłam użytkownikiem pracując wcześniej w liniach lotniczych), z drugiej zaś byłam przerażona faktem, że do końca nie wiem na jakie stanowisko zaaplikowałam☺Ciekawość jednak zwyciężyła i przyjęłam ofertę pracy.

📕 Darmowy kurs online

Opanuj podstawy Product Discovery w 5 dni

Zapisz się na Product Discovery Academy FREE - 5-dniowy, darmowy kursu podstaw product discovery od Product Academy. Codziennie czeka na Ciebie rozbudowana lekcja wideo i materiały dodatkowe.

Zapisz się na kurs

No i zaczęło się: chodziłam na jakieś daily stand-up’y i jedyne co rozumiałam, to to, że na tych spotkaniach się stoi. Wdzwaniałam się na ‘kole’, i pomimo płynnej znajomości języka angielskiego, nie bardzo rozumiałam o czym mowa, poza „Hello, who’s joined the call?” i „Thank you, for a very productive meeting”. Zastanawiałam się co ja tutaj robię, i czy to była dobra decyzja. Na szczęście trafiłam na świetnego menedżera, który pocieszał mówiąc, że za pół roku już będę wszystko ‘ogarniać’. Za pół roku?! Ja, która chwili nie usiedzi w miejscu i ma problem z odbiorem komunikatu ‘zaraz’ wydanego przez własne dziecko na prośbę posprzątania pokoju, mam czekać pół roku na rezultat, efekt, olśnienie?

Niestety, nie było wyjścia. Na moje szczęście dostałam doświadczonego mentora, który miał m.in. nauczyć mnie pisać historyjki użytkownika. Byłam przeszczęśliwa, bo z polskiego zawsze byłam dobra, a w duszy w końcu jestem humanistką. Szybko się jednak okazało, że historyjki, o których mowa niewiele miały z polskim wspólnego, a i jakoś wstępu, rozwinięcia i zakończenia brakowało. Mój mentor nauczył mnie za to bycia analitykiem biznesowym. Wyjaśnił jak dbać o produkt, jak pracować z zespołem, wprowadził w tajniki technicznego języka.

Zmiany

Wkrótce dowiedziałam się, po co są daily stand-up’y, co się na nich mówi, zaczęłam rozumieć trochę więcej na ‘kolach” niż „hello, how are you”, i nawet sama potrafiłam się w temacie realizowanych projektów wypowiedzieć.

Przyszedł też moment, w którym stwierdziłam, że zamiast prosić każdego po kolei o pomoc i sprawdzenie mi w webserwisie tego czy tamtego (a wiedziałam już co to webserwis!) poproszę, żeby nauczyli mnie czytać XML’a. W końcu jestem też i poliglotą, a XML język jak każdy inny ☺ Znam łacinę poradzę i z tym. Udało się.

Nadal jednak czasami trudno było mi zrozumieć ‘slang’ moich kolegów inżynierów. Zauważyłam też, że i oni nie zawsze rozumieją to, co do nich mówię. Wpadałam wtedy na pomysł, że może łatwiej nam będzie za pomocą obrazków. Mając doświadczenie filologiczne z piktogramami (a nawet pismem linearnym B ☺) zrozumiałam, że nie-techniczni mogą przeżyć tylko dzięki obrazkom i że piktogramy powstały 3 tysiące lat temu właśnie dla takich jak ja!I znów się udało. Udało się wtedy i udaje się nadal.

Nie-techniczny Product Manager

Zaczynając pracę na stanowisku Product Managera, wiedziałam już, że nie liczą się moje zdolności techniczne (których nie posiadam). Strategiczne i analityczne myślenie, wizja rozwoju produktu, odpowiednie zbieranie i wykorzystywanie metryk, znajomość rynku i konkurencji, bycie liderem dla mojego zespołu developerskiego i wskazywanie im kierunku rozwoju produktu – to jest to czego oczekuje się ode mnie. To są cechy, które tworzą prawdziwego Product Managera. Do tego wiedza biznesowa, umiejętności rozmawiania z klientem i identyfikacji jego potrzeb, zdolności komunikacyjne i prezentacyjne. I… tyle.

Product Manager w IT nie musi mieć technicznego wykształcenia. Musi mieć za to głowę osadzoną dobrze na karku i ‘ogarniać’ jak powiedział mój były manager. A znajomość XML’a przyjdzie z czasem, o ile w ogóle będzie potrzebna.

 

➔ Darmowy kurs product discovery ✨ - opanuj podstawy product discovery w 5 dni

Dołącz do naszych czytelników

Dołącz do 7 000+ subskrybentów otrzymujących nasz newsletter z inspiracjami do tworzenia coraz lepszych produktów i rozwoju swojej kariery.
Product Manager - od ponad 10-ciu lat buduje z pasją produkty. Zwolenniczka zwinnego wytwarzania oprogramowania. Pasjonatka metody Lean Startup. W swojej pracy wyznaje dwie zasady: „build-measure-learn” i „produkty buduje się z ludźmi i dla ludzi”. Pasjonatka starożytności, z zamiłowania ogrodnik, kucharz i poliglota. Z wykształcenia - filolog klasyczny.

3 KOMENTARZE

  1. Bardzo dziękuję za ten wpis! 😀 Bardzo motywujący, zwłaszcza dla drugiego filologa klasycznego – poszukującego aktualnie pracy jak Scrum Master. 🙂 czyli ma to sens 🙂 (nad ścieżką PM też się zastanawiam). Pozdrawiam! 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.