Jak znaleźć pracę za granicą jako product manager? – wywiad z Jakubem Uniejewskim

0
103

W trzeciej i ostatniej części wywiadu z Jakubem Uniejewskim przygotowaliśmy prawdziwą gratkę dla tych, co myślą o rozwoju swojej produktowej kariery za granicą. Porozmawialiśmy o tym jak wygląda zagraniczny rynek i stawianie na nim pierwszych kroków. Kuba podzielił się radami jak zacząć i czym się nie zrażać przy poszukiwaniu pracy za granicą.

Jakub Uniejewski – product manager w międzynarodowym OLX Group (do którego należy polski serwis ogłoszeniowy OLX, wcześniej Tablica.pl). Ma kilkuletnie doświadczenie w pracy jako produktowiec w Wielkiej Brytanii i Berlinie (Skyscanner, Fyber). W Polsce był product managerem Gratka.pl. Współtwórca Podcastu ProdcutVision. Jakuba znajdziesz na Facebooku

To jest ostatnia z 3 części wywiadu z Jakubem Uniejewskim o tworzeniu i zarządzania produktami cyfrowymi w zachodnich firmach.

1 część: „Na dłuższą metę czujesz, że internet w Polsce jest mały”.

2 część: „Jak tworzy się produkty w OLX?”.

Całego wywiadu możesz też posłuchać w formie podcastu 🎧.

Tomasz Tomaszewski: Z pewnością jest w Polsce sporo osób, która chciałaby „wyjechać” robić zagraniczne produktu. Czyli powtórzyć Twój „success story” emigranta zarobkowego 🙂 Jak wygląda Twoja historia, jak rozpocząłeś szukanie pracy w zachodnich firmach?

Tak naprawdę wyglądało to dość standardowo… Zrezygnowałem ze współpracy z poprzednią firmą i założyłem sobie, że najpierw zrobię miesiąc wolnego. Dawno czegoś takiego nie miałem, pojeździłem sobie po Polsce, odwiedziłem rodzinę. To był bardzo fajny czas i polecam taki odpoczynek. Dodatkowo zacząłem naukę robienia CV-ki po angielsku i wysyłanie aplikacji na zagranicznych serwisach internetowych.

Początkowo myślałem, że zajmie to niewiele czasu. Byłem pewien, że przecież jestem wspaniałym produktowcem i wszyscy się będą o mnie zabijać, a moja sława zawiedzie mnie prosto do Doliny Krzemowej 😉 Okazało się, że to nie było aż takie proste.

W szukaniu pracy pomaga dobry profil na LinkedIn oraz odzywanie się do osób, które już pracowały za granicą.

Ostatecznie, na pewno pomógł profil na LinkedIn, na pewno pomogło odzywanie się do osób w mojej sieci kontaktów, które już pracowały za granicą i mogły mi po prostu doradzić, jak spróbować i jak zacząć. Teraz jest coraz więcej różnych meetupów i eventów w każdym zagranicznym mieście. Są one głównie dla startupów, ale tak naprawdę można się tam zaczepić i zobaczyć co się dzieje w okolicy. Jest mnóstwo tanich lotów do Londynu, Barcelony, do Berlina są bardzo wygodne pociągi bezpośrednie. Można po prostu przyjechać.

Dodatkowo w Berlinie odbywa się Polish Berlin Tech – meetup Polaków z branży, podobna grupa działa w Londynie. Są teś ProductTanki – bardzo fajne eventy, na których są ludzie z branży produktowej. Można po prostu parę osób poznać, porozmawiać, dowiedzieć się co się dzieje, w których firmach jak się pracuje i spróbować się poznać.

Warto pomyśleć gdzie chciałoby się pracować i co chciałoby się robić. Bo świat jest duży i można pojechać gdziekolwiek, tylko trzeba sobie pomyśleć czy np. mówi się po hiszpańsku. Ja nie znałem hiszpańskiego, więc duża część świata była dla mnie niedostępna. Szukałem bardziej w strefie anglojęzycznej, w związku z czym ostatecznie wylądowałem przewrotnie w Berlinie, który jest bardzo nie-niemieckojęzyczny. Mieszkam w tym mieście od paru lat i mój niemiecki się poprawił niewiele, oprócz mistrzostwa w rozumieniu menu w restauracjach. Nie mam potrzeby i konieczności rozmawiania po niemiecku w Berlinie. Tu jest tak duża branża startupowo-technologiczna, że wszyscy mówią po angielsku. Żyjemy w takim bąblu i niestety, ale język Goethego jest mi dalej obcy.

W znalezieniu pracy pomaga też zapoznanie się z lokalną specyfiką pisania ofert pracy. Można też podesłać komuś: „To jest moja CV-ka, z punktu widzenia zagranicznej firmy jak to będzie oceniane?”. Naprawdę warto się rozejrzeć w swojej sieci i zobaczyć, czy ktoś nie jest w stanie doradzić. Tu nie chodzi o to, żeby cię ktoś wkręcił czy polecił, ale po prostu doradził. Ktoś już ma rok, dwa lata doświadczenia za granicą – więc ma swoje spostrzeżenia. Tak naprawdę po prostu trzeba zacząć i wytrwałością można zdobyć pracę bez problemu.

Rozumiem, że w Twoim przypadku było tak: widziałeś ogłoszenia, wysyłałeś CV-ki i jechałeś na rozmowę rekrutacyjną? Jeśli dobrze pamiętam to pierwszy był Skycanner…?

Oczywiście nie jedzie się od razu, na początku mamy zazwyczaj rozmowę na Skype z rekruterem. Później, jeżeli to się przejdzie, to są Skype’y z recruting managerem – osobą, która rekrutuje do swojego zespołu, czasem jeszcze zadanie domowe i dopiero wtedy jest zaproszenie „Słuchaj, wpadnij do nas do biura…”.

Jeśli aplikujesz do dużej firmy, to zwykle pokrywa ona koszt podróży.

Jeśli aplikujesz do dużej firmy, to pokrywa ona koszt podróży. Jeżeli jest to mniejsza firma, to jest po prostu więcej rozmów zdalnych i na ich podstawie może być podejmowana decyzja. Czasami po prostu warto samemu zainwestować i przyjechać. U mnie tak to wyglądało przez kilka solidnych miesięcy. Pracę w Polsce zakończyłem w grudniu, a dopiero w kwietniu zacząłem latać na rozmowy. Byłem w trzech biurach różnych firm: w Londynie, w Dublinie i w Edynburgu.

Ile zarabiacie, jako mid albo senior product manager w Berlinie? Czy znasz takie standardowe widełki?

Nie wiem jakie są widełki, bo rzadko kiedy zwracasz uwagę na pieniądze. W Polsce jest jeszcze tak, że specjaliści IT i Tech są w finansowym bąblu. Zarabiają sporo w stosunku do innych zawodów. Ale w miastach zagranicznych, albo przynajmniej w tych których pracowałęm, jest to bardziej wyrównane. Tutaj jest tak, że jeżeli pracujesz, to po prostu rozsądnie da się żyć, nie stresujesz się kasą. Pomijając może Londyn i Paryż, które są strasznie drogimi miastami. Pamiętam, że jeżeli chciało się te parę lat temu zacząć zarabiać około 30 – 35 000 funtów rocznie, co było taką początkową płacą w startupach, to było minimum, na krawędzi OK. Tak, żeby przeżyć, wynająć mieszkanie i żyć. Ale nie odłoży się z tego za bardzo.

To też zależy od miasta, bo z tego co pamiętam, Amsterdam był droższym miastem i tam na przykład 50 000 euro to była niska stawka, jak na produktowca. Ale w Berlinie to jest bardzo rozsądna stawka. Startupy oczywiście płacą mniej, większe firmy potrafią płacić więcej.

Są to pieniądze, które bezstresowo wystarczają na życie i spokojnie jeszcze się coś odłoży. Ale to nie jest tak, że po dwóch latach wracasz do Polski i kupujesz mieszkanie za gotówkę.

Ale już po trzech latach…

Wiesz co, pracuję trzy lata i jeszcze się nie dorobiłem na mieszkanie. Chociaż nie wiem, nie liczyłem ;). Ale mieszka się po prostu wygodnie, bezpiecznie. Jest dostęp do kultury, do infrastruktury, do dużej branży, do możliwości uczenia się i do rozrywki.

Nagłe przestawienie się na mówienie kilka godzin dziennie w obcym języku, plus poznanie danej firmy jest naprawdę ciężkie.

Na co się przygotować przed wyjazdem? Na rozmowach rekrutacyjnych, na starcie w pracy? Jest coś, co jest zupełnie inne niż przy polskich firmach.

To chyba bardziej zależy od firmy niż od kraju. Na pewno jest to, że w zależności od poziomu języka, to tak czy siak pierwsze dni czy tygodnie będą dość ciężkie. Nagłe przestawienie się na mówienie kilka godzin dziennie w obcym języku, plus poznanie danej firmy i przejście przez cały proces onboardingowy jest ciężkie. To nawet po polsku jest sporo, a w innym języku to już naprawdę dużo. Dodatkowo jeszcze w tym czasie często szukasz mieszkania i organizujesz sobie życie. Ale jest to do przejścia :).

I co, trzy miesiąca i da się wtedy ogarnąć mniej więcej taką pracę?

W Edynburgu potrzebowałem około trzech miesięcy, żeby czuć się spoko w firmie i kraju. W Berlinie miałem bardzo ciekawe doświadczenia na początku, bardzo burzliwe. Później to był tak chyba też z miesiąc, dwa, żeby trochę się otrząsnąć i powiedzieć: „okej, już mam mieszkanie, już wiem jak tu się żyje i mogę zająć spokojnie.. Relaksem ;)”. Każde z miast miało zupełnie inną specyfikę. W Berlinie poszukiwanie mieszkania było zupełnie innym wyzwaniem niż w Edynburgu.

Ostatnie pytanie, wdrożyliście RODO?

Czy my wdrożyliśmy RODO, czy RODO wdrożyło nas ;)?  My jesteśmy niestety albo stety dużą firmą, więc było sporo przygotowań. Mamy na przykład ogromne bazy danych o naszych użytkownikach. I przygotowanie tego, żeby to na przykład nie leżało na AWS-ie (chmura Amazon) w Oregonie w Stanach, tylko żeby to było w Europie to był kosmos, a to tylko wstęp. Na szczęście część tych przygotowań była robiona wcześniej, bo prawodawstwo było po pierwsze znane, a po drugie część z niego już obowiązywała.

Pozwu nie dostaliście tak jak Google i Facebook?

RODO ruszyło tuż przed weekendem. Jest niedziela, kto by wysyłał pozwy?

Oni dostali pierwszego dnia.

My jesteśmy dużym serwisem, w Polsce prawie każdy zna OLX. Ale nie jesteśmy jeszcze aż tak na tapecie. Mamy już na przykład zgłoszenia od użytkowników, że chcą usunąć swoje dane albo, że chcą pobrać wszystkie swoje dane. To się dzieje i jak każda firma… respektujemy te żądania. Ale to nie jest tak, że nagle mamy wielką nagonkę. Staramy się podchodzić do tego rozsądnie i tam, gdzie to było konieczne zadziałaliśmy. Tam gdzie jest to rozsądne, działamy dalej. Jak na razie nasi użytkownicy działają podobnie. Tak naprawdę OLX to jest serwisem do handlowania z ludźmi, więc skupmy się na tym handlowaniu.

Byle nie handlowania ludźmi 😉

Byle nie ludźmi, ale to już od dawna jest nielegalne zgodnie z naszym Regulaminem 🙂 Takie ogłoszenia się u nas nie pojawiają, a jak się pojawiają to automatyczna i human powered moderacja wyłapuje je bardzo szybko 🙂

Dzięki za rozmowę!

Dzięki!

Całego wywiadu możesz też posłuchać w formie podcastu 🎧.

→ Akademia Analityki Produktowej FREE 📈 - 4 bezpłatne lekcje z analityki produktowej już dostępne!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.