Wchodzenie do kasyna bywa ryzykowne. Często nawet bardzo kosztowne co sprawia, że nie chcemy tam szybko wracać, bo zwyczajnie szkoda nam tego co straciliśmy. Bywa, że są to naprawde duże kwoty.

Jak to ma się do budowania produktów? Niestety bardzo podobnie, gdy tworzymy je w próżni, hermetycznie, wewnątrz naszej organizacji. Okazuje się, że produkt albo nie jest nikomu potrzebny, albo niesprzedawalny, lub co gorsze nie rozwiązuje realnego problemu dając wartość potencjalnym klientom. Wtedy czujemy się, dokładnie tak samo jak po wyjściu z kasyna, obstawiliśmy złe pola na ruletce stawiając na szali bardzo kosztowny development rozwiązania.

Czym to jest spowodowane?

„Wierzę, w ten produkt… Wiem, że to się sprawdzi… Ja bym to kupił… Mam nadzieję…”

Czy są znane Wam te słowa? Czasami wypowiadamy je sami, czasami słyszymy od naszych interesariuszy. Znów jesteśmy w kasynie, obstawiając losowy numerek na podstawie przeczucia. Ryzykowne, prawda? Czasami to może się udać, ale niestety statystyki są brutalne. Jedna z prawd o produktach mówi, że:

„co najmniej połowa (a nawet 3/4) naszych pomysłów, się nie sprawdza”

Dlaczego? Bo klienci zazwyczaj nie są tak zakochani w produkcie jak jego pomysłodawcy.

I wtedy dopiero zaczynamy myśleć co poszło źle, wykonywać analizy i zadawać sobie pytania:

„Co z moim produktem jest nie tak, przecież tak wiele nas to kosztowało?”

Zdarzyło Wam się kiedyś nie nauczyć na sprawdzian i liczyć, że się uda? Inwestować na giełdzie w losową spółkę, w którą wierzyliście? Analogia jest ta sama, to może się udać ale w długiej perspektywie, kończy się demotywacją i cenną lekcją, żeby kolejnym razem jednak trochę się przyłożyć. Akty wiary oddajmy Bogu, natomiast w budowaniu produktów zacznijmy twardo stąpać po ziemi.

Bądźmy mądrzy przed szkodą 🙂

Czas odrobić zadanie domowe. Zauważam problem wielu firm technologicznych, które w dzisiejszej dobie chcą stawiać na budowanie własnych produktów. Potrzebna jest im zmiana i to najczęściej wieloprzekrojowa, w której jest miejsce na popełnianie błędów, naukę i eksperymentowanie.

Jest to swoiste R&D, czyli Research & Development, a nawet bym tutaj jeszcze wstawił znak R<D. Dlaczego? Bo jest Research jest tańszy od Developmentu, a przede wszystkim nieodłączny i to zestawienie zawsze powinno występować w parze. Wiele doświadczonych firm stawia zdecydowanie zbytnio na development, co gorsza, często poza swoją wiedzą domenową.

Część z Was pewnie oglądała chociaż raz „Kuchenne rewolucje”, w których Magda Gessler widząc nierentowną restaurację, pyta właściciela o powody rozpoczęcia tego biznesu lub czy wcześniej gotowali albo poznawali daną kuchnię. Zwykle odpowiedzi są zbliżone jak wcześniej „liczyłem, że się uda”, a potem zaczyna się punkt kulminacyjny czyli rzucanie talerzami. Powinno to nam implikować pytanie czy idea na produkt, który chcemy rozwijać to na pewno obszar, na którym się dobrze znamy. Czy problem, który nasz produkt rozwiązuje jest przez nas odpowiednio definiowany. Niezrozumienie się w tej płaszczyźnie, może sprawić, że będziemy źle interpretować wyniki badań, o których dalej…

Czym natomiast jest wspomniany obszar badań w budowaniu produktów? Wracając do pierwszej prawdy o produktach, jest to założenie, że nie wiemy wszystkiego najlepiej, a każdy nasz pomysł to jedynie hipoteza, którą można potwierdzić lub odrzucić. To słowo klucz, żeby nie dążyć do usilnego potwierdzenia hipotezy, żeby tylko ją zrealizować. Natomiast w centrum badań zawsze powinien być klient i użytkownik, to oni nam odpowiedzą na pytanie 'czym jest nasz produkt’ lub czym powienien być.

Istnieje szereg badań i eksperymentów wokół budowania produktów, które tanim kosztem pozwalają szybko zwalidować nasze założenia. Jest to nieodzowna część research’u, a więc współpraca UX, CX, Marketingu, Sales i innych. To wkład do naszego lejka, przez który starannie musimy przesiać pomysły i sprawić, żeby najbardziej rokujące przeszły do kolejnego etapu.

Powyższe działania nie sprawią, że zyskamy całkowitą pewność naszych działań i to będzie przepis na sukces. Pozwolą jedynie zredukować ryzyko niepewności i sprawić, że będziemy nie tylko mądrzejsi ale również bliżej celu, którym jest satysfakcja naszych klientów i użytkowników.

Podsumowując, rozpoczęcie developmentu produktu bez wcześniejszej analizy to hazard na szali, którego stawiamy pieniądze swoje lub sponsora, który powierzył nam rozwijanie idei. Obszar badań i analiz jest bardzo szeroki i istnieje wiele frameworków, pozwalających zwalidować nasze pomysły.

Jest to mój pierwszy wpis, w którym chciałem przybliżyć pewne bolączki, które napotykam jako nagminne na polskim rynku IT. W kolejnych będę eksplorować kolejne obszary tworzenia produktów.

A czy Was już ktoś zapraszał do kasyna? 🙂

➔ Darmowe lekcje z analityki produktowej 📈 - 5 dni z analitykę produktową, codziennie nowa lekcja wideo + BONUS na koniec. Startujemy 23 marca!

Dołącz do naszych czytelników

Dołącz do 7 000+ subskrybentów otrzymujących nasz newsletter z inspiracjami do tworzenia coraz lepszych produktów i rozwoju swojej kariery.
Product Manager / Product Lead w Billennium. Product Evangelist specjalizujący się w SaaS i Discovery. Zebranie różnych doświadczeń pomogło mi zrozumieć, w jaki sposób technologia współpracuje z biznesem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.